Aby zachować bezpieczną odległość należy wziąć pod uwagę prędkości z jaką się poruszamy, nasze samopoczucie za kierownicą i możliwy czas reakcji, a także warunki panujące na drodze.

Zgodnie z przepisami Kodeksu drogowego kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu. Polskie przepisy w zasadzie nie precyzują jednak, ile powinna wynosić ta bezpieczna odległość, poza jazdą w tunelach o długości przekraczającej 500 m, poza obszarem zabudowanym, kiedy kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymać odstęp od poprzedzającego pojazdu nie mniejszy niż 50 lub 80 metrów - w zależności od pojazdu jakim się porusza.

Reklama

Natomiast na kierowców pojazdów o długości powyżej siedmiu metrów przepisy nakładają obowiązek, aby w czasie jazdy poza obszarem zabudowanym, na jezdniach dwukierunkowych o dwóch pasach ruchu, utrzymywali taki odstęp, aby wyprzedzające pojazdy mogły bezpiecznie wjechać w tę lukę.

- Mamy coraz lepsze i szybsze drogi, coraz więcej pasów i coraz lepsze samochody, więc podróżujemy niestety z coraz większą prędkością. Podstawowym grzechem popełnianym na drogach ekspresowych i na autostradach jest niedostosowanie odległości między jednym a drugim pojazdem, do prędkości z którą się poruszamy - oceniła Joanna Madej, pilot rajdowy i motocyklistka.

Reklama

Zwróciła uwagę, że mówi o dostosowaniu, bo jeżeli poruszamy się z prędkością 30 km/h, to możemy być bliżej pojazdu poprzedzającego. Ale jeżeli prędkość wzrasta do 130 km/h czy wręcz 200 km/h, to ta odległość musi być już naprawdę znaczna.

- Musimy mieć świadomość, że nawet pomijając zdarzenia losowe typu karambol, to może być zwykła awaria samochodu poprzedzającego i wtedy zamiast uniknąć zderzenia, pakujemy się w tył samochodu i nieszczęście gotowe - podkreśliła ekspertka.

Jak zaznaczyła, jeżeli odpowiednia odległość będzie zachowana, to mamy wówczas czas na właściwą reakcję. - Możemy uciec na pobocze, albo na pas obok, jeśli jest pusty, albo wręcz po prostu wyhamować i z dużo mniejszą prędkością zbliżyć się do tej przeszkody - podkreśliła ekspertka.

Reklama

Aspirant Marzanna Boratyńska z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Łodzi zwróciła uwagę, że ponieważ w polskich przepisach tak naprawdę nie jest zaznaczone, jaka powinna być ta bezpieczna odległość, to każdy z kierowców powinien to sobie przeliczyć. Przyjmuje się, że odstęp ten powinien wynosić w metrach tyle, ile połowa wartości liczbowej prędkości z jaką się poruszamy.

- Jeżeli jedziemy z prędkością 50 km/h to musimy pamiętać, że połowa tej prędkości, czyli 25 metrów, to jest ta nasza bezpieczna odległość. Przepisy w różnych krajach jednoznacznie wskazują jaka ma być ta odległość, u nas niestety musimy zdać się na własny rozsądek i zachować taką odległość, żebyśmy mieli czas na wyhamowanie samochodu, żeby nie uderzyć w tego, który jest przed nami - dodała.

Pogorszenie warunków także powinno skutkować zwiększeniem odległości. - Te warunki mogą zmienić się z minuty na minutę, a kierowcy bardzo często utrzymują tę samą prędkość w dobrych, jak i złych warunkach pogodowych. Kiedy spadnie deszcz, natychmiast powinni zdjąć nogę z gazu, a nie zdejmują - zauważyła.

Często trudno jest wymierzyć podczas jazdy bezpieczną odległość. Policjantka radzi więc, żeby odnosić ją do słupków hektometrycznych przy drogach. - Na autostradzie czy innych drogach słupki znajdują się co 100 metrów, więc 1/4 tej odległości to powinien być ten odstęp, który utrzymujemy od poprzedzającego pojazdu, jeżeli jedziemy z prędkością 50 km/h - zaznaczyła.

Przy zwiększeniu prędkości wydłuża się droga hamowania i powinniśmy zwiększyć odstęp od poprzedzającego pojazdu. - Zakładając, że jedziemy na autostradzie 130 km/h, jak jest to dozwolone, to ta odległość powinna być równa odległości między dwoma słupkami hektometrycznymi. Wtedy mamy pewność, że w momencie kiedy będziemy wyprzedzani, kolejny pojazd przed nas wjedzie, my ponownie dostosujemy sobie odległość i bezpiecznie pojedziemy dalej - dodała.

Joanna Madej podkreśla, że ważny jest przede wszystkim rozsądek. - Standardowo trzeba myśleć o tym, żeby pomiędzy jednym a drugim pojazdem zmieścił się jeszcze jeden. I to jest takie poczucie bezpieczeństwa, że zdążymy wyhamować zanim się wpakujemy w pojazd przed nami. Pamiętajmy więc - nie mniej niż ten samochód pomiędzy, ale to też nie oznacza, że zawsze. Jak tylko zmieniają się warunki, to odpuśćmy. Naprawdę dojedziemy może pół minuty później, jeżeli odpuścimy, ale dojedziemy - podsumowała Madej.