Według stowarzyszenia, pozew przeciwko Skarbowi Państwa, reprezentowanemu przez szefa MS, oraz byłemu wiceministrowi Łukaszowi Piebiakowi, sędziemu Jakubowi Iwańcowi, b. prezesowi Sądu Okręgowego w Gliwicach Arkadiuszowi Cichockiemu, byłemu szefowi biura KRS Tomaszowi Szmydtowi oraz prezesowi Sądu Okręgowego w Rzeszowie i członkowi KRS Rafałowi Puchalskiemu, wpłynął w środę do Sądu Okręgowego w Warszawie.

Reklama

Powód domaga się od pozwanych przekazania 50 tys. zł na rzecz Fundacji Dom Sędziego Seniora oraz publikacji przeprosin w dwóch dziennikach i trzech stacjach telewizyjnych. Żąda ponadto zakazania pozwanym rozpowszechniania informacji dotyczących jego życia prywatnego oraz rozpowszechniania nieprawdziwych twierdzeń na swój temat.

Sędzia Markiewicz, zacytowany w komunikacie Iustitii, powiedział, że pozywa Ministra Sprawiedliwości za brak nadzoru nad kierowanym przez niego urzędem. Pełną odpowiedzialność za to, co się dzieje w Ministerstwie ponosi Zbigniew Ziobro. Jeśli pan minister nie umie sam wyciągnąć wniosków ze swoich błędów, musi mu o tym przypomnieć niezależny sąd - powiedział.

Ziobro o pozwie prezesa Iustitii: To kolejna akcja polityczna

Reklama

Pan sędzia Markiewicz powinien w pierwszej kolejności pozwać samego siebie, dlatego, że to on jest obrońcą systemowej patologii polskiego sądownictwa. Upolitycznił funkcję sędziego w sposób niebywały, chociaż konstytucja tego zakazuje mówiąc, że sąd i sędziowie mają być apolityczni i powściągliwi w swoich wystąpieniach publicznych - podkreślił odnosząc się do tej sprawy Ziobro.

Ocenił, że pozew jest kolejną akcją polityczną zmierzającą do wciągnięcia go w spór wewnątrz skonfliktowanego środowiska sędziowskiego.

Ta akcja zakończy się stwierdzeniem, że ma ona wyłącznie polityczny charakter, bo inaczej być nie może. Wojnę wewnątrz środowiska sędziowskiego, brutalne słowa, język nienawiści rozpoczęło środowisko pana sędziego Markiewicza. Można znaleźć dziesiątki wypowiedzi dla stacji TVN - ludzi typu pan Żurek, Tuleja i innych kolegów pana Markiewicza, którzy językiem niewybrednym kierują nawet groźby pod adresem sędziów, którzy decydują się brać udział w reformie sądownictwa i akceptują demokratyczny wynik wyborów w Polsce. Zastraszeni tworzą ten konflikt, który przybrał - niestety - tak daleko idące rozmiary - podkreślił minister sprawiedliwości.



Reklama