"To polityka podziału, wykluczenia, dyskwalifikacji. Oznacza to, że oto ja i moja grupa jesteśmy większością, a jakiś margines został przypadkowo wybrany i nami rządzi. To język głupiego kaznodziei, a nie mądrego polityk" - mówi "Gazecie Wyborczej" Włodzimierz Cimoszewicz. Według niego Jarosław Kaczyński uprawia "karygodną politykę", gdy zarzuca czołowym politykom PO to, że odpowiadają za katastrofę smoleńską.

Reklama

"To przykład organizowania publicznego dyskursu wokół kłamliwych tez i zarzutów najcięższego kalibru, które są formułowane bez poczucia odpowiedzialności" - mówi gazecie były premier. Dlatego ma on nadzieję, że Jarosław Kaczyński będzie odnosił porażkę za porażką i nie będzie już nikim ważnym w polskiej polityce.

Dostało się jednak nie tylko PiS, ale także lewicy. Według Cimoszewicza SLD marnuje szanse. Do tego partia nie ma żadnej wizji Polski, więc nie może zaproponować niczego ważnego Polakom.