Problemy służby zdrowia nie znalazły się wśród priorytetów żadnego z rządów – mówi Anna Rulkiewicz, wiceprzewodnicząca Rady Pracodawców RP, prezes zarządu Lux Med Sp. z o.o.
"Rada Gabinetowa jest instytucją nadzwyczajną (...). Ale jeżeli chodzi o dzisiejszą sytuację w służbie zdrowia, to nie ma wątpliwości, że jest to sprawa szczególnie ważna dla obywateli i dla państwa. Stąd istnieją wszystkie konstytucyjne przesłanki, żeby Radę Gabinetową zwołać, co też uczyniłem...". Tymi słowami 14 stycznia 2008 r. śp. prezydent Lech Kaczyński otworzył jej posiedzenie.
6 proc. PKB to oczywisty cel. Ewentualne dyskusje mogą dotyczyć tylko tego, w jakim czasie do takiego poziomu dojść – mówi w rozmowie z DGP minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.
Każdego, kto zasiada na stanowisku szefa resortu zdrowia, dopada syndrom oblężonej twierdzy. Nawet ci otwarci zaczynają być nieufni, część ulega czarowi polityki. I wpadają w pułapkę działania zgodnego z ideologią, a wbrew zdrowemu rozsądkowi. U siebie ministrowie niemocy nie widzą, ale diagnozują ją u kolegów po fachu.
„Podczas gdy polityka krajowa i partyjna budzą niechęć, liderzy
samorządowi cieszą się szacunkiem i popularnością. Samorządność to jedna
z najmocniejszych stron polskiej transformacji. W ciągu dwóch dekad
udało się zbudować sprawne miasta i regiony, zarządzające dużymi
środkami finansowymi i planujące strategie rozwojowe, oraz istotnie
wzmocnić poczucie wspólnoty na poziomie lokalnym”. Tak w 201 5 r . z
okazji 25 lat istnienia samorządu terytorialnego w wolnej Polsce pisała
dr Małgorzata Bonikowska w raporcie „Polskie miasta przyszłości”. Mamy
rok 2017 i poczucie, że w samorządach rządzą kolesiostwo, ustawki
i afery, zaś w fotelach prezydentów, burmistrzów i wójtów zasiadają
przeciętniacy, których ambicje sprowadzają się do trwania...
Jak jeden z moich znajomych odpowiadał na pytanie o wymarzony zawód?
Niezmiennie: emeryt. Dodawał jeszcze: młody, zdrowy i bogaty. Niestety,
to model idealny, a więc wydawałoby się, że mało realny. Nic bardziej
mylnego.
PiS, zakazując prywatyzacji szpitali, walczy z rzeczywistością, której nie ma. Bo problemem nie jest dzika prywatyzacja, lecz zadłużenie placówek. A to byłoby mniejsze, gdyby w 2011 r. udało się nam w Sejmie przeforsować obowiązkową komercjalizację lecznic.
Ustawa 203, klauzula opt-out, ustawa wedlowska. Pod tymi enigmatycznymi
nazwami kryją się dwie rzeczy – pieniądze oraz działanie pod presją.
A jaki efekt może przynieść wypadkowa tych dwóch rzeczy, nie trzeba
tłumaczyć. Zwłaszcza gdy mowa o nich w kontekście systemu ochrony
zdrowia.
Dwa pomysły PiS uważam za niebezpieczne: powrót do budżetowego
finansowania systemu ochrony zdrowia oraz uniezależnienie prawa do
bezpłatnych świadczeń od opłacania składki zdrowotnej.