"Arirang" – moralność pana Kima
Kim Ki-Duk był (jest nadal?) najlepszym filmowym towarem eksportowym Korei. Jego filmy każdego roku startowały na festiwalach w Wenecji, Berlinie albo w Cannes, chociaż z reguły były to dęte i pretensjonalne popłuczyny po późnym Kieślowskim wykąpanym w azjatyckim sosie.