Łukasz Bąk: Alkohol? Narkotyki? Dopalacze? Znacznie groźniejszy jest katar
Przez cały okres świąteczno-noworoczny moja rodzina nieskutecznie odpierała ataki jakiegoś paskudztwa. Gdy wy wsuwaliście bożonarodzeniowy bigos, my tratowaliśmy siebie pod drzwiami toalety. Gdy łamaliście się opłatkiem, my dzieliliśmy się ostatnimi tabletkami aspiryny. Kiedy wy wznosiliście noworoczny toast kieliszkami szampana, my opróżnialiśmy kolejne kubki z gripexem i buteleczki z syropami. A gdy w całym kraju w górę wystrzeliły fajerwerki, osobiście miałem wrażenie, że wszystkie eksplodują w samym centrum mojej głowy. Oczywiście postanowiliśmy się poradzić lekarza. Ten stwierdził, że to zwykła grypa i jedyne, co uznał za słuszne nam przepisać, to trzy palety witaminy C i jeden kontener chusteczek higienicznych.