"Polska przez francuskich związkowców nazywana jest pogardliwie krajem 600 euro"
Dawne małe przemysłowe miasteczka wyludniają się. Na ich głównych handlowych ulicach tam, gdzie kiedyś tętniło życie, teraz jest pustka, marazm, a sklepy otwierane są zaledwie na kilka godzin w ciągu dnia. Nie ma po co na dłużej, bo i tak nie ma klientów. Nie ma perspektyw na zarobek. Polski pejzaż lat 90. po zamknięciu PGR-ów? Nie. To Francja, regiony Grand-East czy Hauts-de-France w północnej i wschodniej części kraju.