Wczoraj liberałowie, dziś - populiści
W Sejmie odbył się żenujący spektakl pod tytułem: pierwsza debata nad projektem budżetu na 2011 rok. Jacek Rostowski, mimo że już od trzech lat jest ministrem finansów, krzyczał na polityków PiS, żeby przeprosili, bo to przez nich musi przedstawiać taki zły budżet. Mogę sobie wyobrazić, że gdy najdalej za dwa lata dług publiczny przekroczy 55 proc. PKB, a potem 60 proc. PKB, minister Rostowski dalej będzie krzyczał w Sejmie, że wszystkiemu winne to paskudne PiS - ocenia Krzysztof Rybiński.