Urban opowiada o gafie Komorowskiego, której nikt nie wychwycił
Janusz Palikot zaprosił mnie na scenę zwycięzców podczas wieczoru wyborczego, wyeksponował w reflektorach, to znaczy, że uznał, że mu nie przeszkadzam. A ja jestem jak k..., utrzymanka biznesmena, która udaje, że nie istnieje, by nie przynosić kłopotów. Ale jak mój kochanek kupuje mi futro i prowadzi na premierę do opery, to przecież nie będę się opierać - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jerzy Urban, redaktor naczelny tygodnika "Nie", rzecznik prasowy rządu PRL w latach 1981-89.