W Warszawie ponad stu kierowców protestowało przeciwko wysokim cenom
paliw. Tyle samo we Włocławku w województwie kujawsko-pomorskim i w
Elblągu. W Płocku 60. Kilkuset w Małopolsce i także po kilkuset na
Górnym i Dolnym Śląsku.
Gdy W Polsce trwa wielka dyskusja o ACTA, kierowcy postanowili przypomnieć o mniej wirtualnym problemie, jakim są ceny paliw. Gdy na stacjach urządzili protest, natychmiast znalazł się ich obrońca. Sęk w tym, że przy okazji wyszło, iż Waldemar Pawlak nie do końca wie, o czym mówi.
Litr benzyny kosztuje nawet 5,7 zł. Koncerny naftowe mówią: nie my jesteśmy winni, lecz droga ropa, dolar i podatki. Stanowią one połowę ceny płaconej przez kierowców. Na ich obniżenie nie pozwala Polsce unijne prawo. Rząd mógłby jednak na trzy miesiące obniżyć stawkę akcyzy.
Nawet 900 mln zł będą musiały zainwestować stacje benzynowe, aby dostosować się do unijnych dyrektyw, a także spełnić wymogi Głównego Urzędu Miar. To może podnieść cenę paliwa nawet o 10 groszy na litrze.
Choć ceny paliw biją kolejne rekordy – wczoraj średnia krajowa dla benzyny 95 wynosiła 5,15 zł, a dla oleju napędowego 5,07 zł – to jednocześnie coraz więcej stacji benzynowych organizuje promocje, podczas których schodzi z cenami nawet poniżej 5 zł.