Polskie Stronnictwo Ludowe to ostatnia nadzieja symetrystów. Ma lidera, którego wskazuje na pożądanego przywódcę hipotetycznie zjednoczonej opozycji trzykrotnie więcej jej zwolenników niż Grzegorza Schetynę albo Pawła Kukiza. Ma krytyczny stosunek wobec PiS, ale biorąc udział w wojnie polsko-polskiej, starannie unika chwytów, które ten konflikt oblepiły kłamstwem i fanatyzmem. Nie jest antykapitalistyczne, ale bez trudu mieści się po stronie rozczarowanych neoliberalizmem. Wreszcie notuje niewiarygodną zmianę w sondażach – nie tych o szansach wyborczych, ale w tych na temat zaufania (!).
Likwidacja gimnazjów przestała być już gorącym
tematem. Nic dziwnego, skoro za zakrętem czai się możliwy wypadek
reformy edukacji związany z rekrutacją do szkół średnich. Ożywiają się
też nauczycielskie związki, które co kilka lat, niczym drogowcy z
dowcipów, zostają zaskoczone niewysokimi płacami w oświacie.
W ostatni wtorek aktorka wygłaszająca w przedstawieniu "Klątwa" monolog na temat zabójstwa Jarosława Kaczyńskiego powiedziała, że tego fragmentu "dziś nie będzie", bo w świetle tego, co stało się w Gdańsku… Mam z "Klątwą" swoje porachunki, ale w dobrej wierze je zawieszam. Jeśli nie przesadzam z własną interpretacją tego wydarzenia, to ktoś Od Nich pomyślał, że słowa o szukaniu zabójcy szefa PiS, zawierające niejako usprawiedliwienie przekuwania emocji w czyn, wybrzmią jak usprawiedliwienie zabójstwa. Oraz że jest jakiś, trudny do zdefiniowania, związek między tym, co się drastycznego mówi, a tym, co może się zdarzyć.
E uro w Polsce? Redaktor naczelny dziennika
„Rzeczpospolita” Bogusław Chrabota i szef działu ekonomicznego Krzysztof
Adam Kowalczyk nawołują do przyjęcia unijnej waluty, tej czerwonej
płachty dla eurosceptycznego byka. Ale to jeszcze nic.
Opiekunowie dorosłych niepełnosprawnych
to, w pewnym sensie, modelowe ofiary transformacji ustrojowej w Polsce. W
latach 90. nasze narodowe myślenie zdominował dogmat świętej
inwestycji. Trzeszczące i biedne państwo tamtych lat najłatwiej było
namawiać na wydatki, jeżeli mogłyby one być, jak to określano,
prorozwojowe.
Mieszkam przy ulicy, która – na skutek przeciągania
liny między PO a PiS – nie może zdecydować się, czy nazywa się Armii
Ludowej czy Lecha Kaczyńskiego.