Krzysztof Kiersznowski był "łobuzem o gołębim sercu". Widzowie pokochali go za jedną rolę, on ją przeklinał
Krzysztof Kiersznowski sam o sobie mówił, że ma "zmęczoną twarz", przez co zazwyczaj grał cwaniaczków, pijaczków i bandytów. Nazywano go mistrzem drugiego planu. Widzowie pokochali go za jedną rolę, on ją często przeklinał. Nigdy się jednak nie skarżył. "Grzechem byłoby narzekać". Był "łobuzem o gołębim sercu".