Ropa naftowa na giełdzie w USA drożeje o ponad 1,2 proc. Surowiec odrabia straty po spadku notowań od 23 września o 8,6 proc. W USA mocno spadły zapasy ropy, do tego kraje OPEC zmniejszyły dostawy - wyliczają maklerzy.
Przywódcy Arabii Saudyjskiej sądzili, że ich kraj jest bezpieczny, ale wygląda na to, że mylili się - wskazują analitycy po atakach na saudyjskie instalacje naftowe, o które USA oskarżają Iran. Groźba kolejnego konfliktu militarnego w regionie zawisła w powietrzu.
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson powiedział, że Iran jest odpowiedzialny za ataki z 14 września na instalacje naftowe w Arabii Saudyjskiej. Dodał, że jego kraj rozważy udział w amerykańskich wysiłkach mających na celu wzmocnienie obrony tego kraju.
Atak na saudyjskie rafinerie to prowokacja wobec USA i eskalacja konfliktu w Zatoce Perskiej; w tym trudnym momencie widać, że Donald Trump przez własną politykę ma mało opcji wywierania nacisku, niewielu sojuszników i niską wiarygodność - ocenia prasa w USA.
Największe w historii uderzenie w rynek ropy naftowej wywołało natychmiastowy wzrost jej cen o prawie 20 proc. Ale wkrótce potem surowiec zaczął ponownie tanieć. Teraz wszystko zależy od tego, jak szybko Arabia Saudyjska upora się z naprawami w rafineriach. Inwestorzy starają się zachować spokój.
Samoloty, które miały przechwycić porwaną maszynę nie były uzbrojone. Wojskowi piloci byli więc gotowi staranować Lot 93, by nie dopuścić do kolejnego zamachu.
Ośmioletni Pike Carlson z miejscowości Bailey w Kolorado nie stracił głowy, kiedy nagle zaatakowała go pantera, nazywana też lwem górskim. Walczył z nią do czasu, aż przyszedł mu w sukurs ojciec i uratował życie.
Przedstawiciele władz Iranu powiedzieli w piątek Reutersowi, że Teheran otrzymał za pośrednictwem Omanu przesłanie od prezydenta Donalda Trumpa z ostrzeżeniem, że atak USA na Iran jest nieuchronny (ang. imminent), ale i z wezwaniem do rozmów.
Prezydent USA Donald Trump ocenił w piątek w wywiadzie dla telewizji Fox, że to Iran dokonał ataku na tankowce w Zatoce Omańskiej. Wcześniej winą za ten incydent obarczył władze w Teheranie sekretarz stanu USA Mike Pompeo; strona irańska odrzuca te oskarżenia.