Główne indeksy na nowojorskich giełdach mocno wzrosły, a po wyraźnej panice sprzed kilkunastu godzin nie został nawet ślad. Rynek analizuje konsekwencje wygranej Donalda Trumpa i przejęcia obu izb Kongresu przez Republikanów.
Ewentualne cięcie ratingu przez Moody's będzie miało faktycznie powód czysto polityczny, a nie ekonomiczny - uważa szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk.
We wtorek około godz. 13 warszawska giełda była na plusie, główny indeks WIG zwyżkował o ok. 1 proc. w stosunku do otwarcia. Wzrosty w granicach 0,3 - 0,8 proc. notowano na głównych giełdach europejskich - we Frankfurcie, w Londynie i Paryżu.
W piątek po południu WIG 20 nadal był na minusie, choć mniejszym niż w
południe. Spadki ograniczyły tez inne europejskie giełdy. Po interwencji
NBP na rynku złoty zaczął się umacniać.
Nastroje na rynkach finansowych są
coraz gorsze. W USA podczas środowej sesji giełdy zanotowały
mocne spadki, podobnie w Azji podczas czwartkowego handlu. W
Europie spadki pogłębiają się.
Nikt nie wie, jak uratować strefę euro, inwestorzy w panice wyprzedają więc europejskie waluty. Do tego zbliżaj się wybory, inwestorzy nie chcą więc ryzykować i kupować złotego. Za euro trzeba zapłacić 4,41 złotego, a frank jest po 3,63. Lepiej na razie nie będzie.
"To rozwiązania o dużym ładunku defensywnym. Raczej rozwiązania obronne.
Polska jest po tej stronie, co Wielka Brytania, Szwecja, Dania i wiele
krajów Europy Środkowo-Wschodniej - Czechy, Węgry, Rumunia, Bułgaria - tak o niemiecko-francuskiej deklaracji utworzenia "faktycznego rządu gospodarczego" w strefie euro i rezygnacji z pomysłu emisji euroobligacji mówi wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.