"Dziennik panny służącej": Dyskretna nuda burżuazji
Po kuriozalnych "Trzech sercach" Benoit Jacquot wraca na dobrze znane terytorium kina kostiumowego. "Dziennik panny służącej" jest na pewno dziełem lepszym od nieszczęsnego poprzednika. Niestety, przy tym wszystkim okazuje się boleśnie zbędny. Film pod tym samym tytułem już pół wieku temu nakręcił przecież sam Luis Bunuel. Jak łatwo się domyślić, francuski przeciętniak Jacquot wyraźnie przegrywa konfrontację z mistrzem światowego kina.