Prababcia Angeli Merkel była polską służącą. "Miała nieślubne dziecko, służyła pod Gnieznem" [ROZMOWA]
"Na życie prywatne służące nie miały ani czasu, ani miejsca. Wychodne miały tylko raz na tydzień lub co dwa tygodnie, najczęściej nie mogły też zapraszać nikogo do domu. Ich życie było bardzo monotonne. Były absolutnie zależne od swoich chlebodawców, dlatego nazywano je niekiedy półniewolnicami, albo białymi niewolnicami" - mówi w rozmowie z dziennik.pl Joanna Kuciel-Frydryszak, autorka książki "Służące do wszystkiego".