Wesoły autobusik od polityka do urzędnika
Może jest tak, że w całej armii tylko piloci 36. pułku nie przechodzili rutynowych szkoleń, że tylko załoga Tu-154 nie miała uprawnień do latania. Że tylko jeden minister w kancelarii premiera nie dopatrzył się formalności związanych z prezydencką podróżą. I tylko minister obrony nie dawał sobie rady z subordynowaniem podwładnych. Jeżeli trudno dziś traktować raport komisji Millera jako genezę jednego odosobnionego wypadku, to dlatego, że wcześniej doświadczyliśmy afery Rywina, śmierci posłanki Blidy, afery hazardowej.