"Dzwoniłam do IPN, bo działał pokrętnie"
To spotkanie marszałka Senatu z uczniami jednej z gdyńskich szkół, a nie książka o Lechu Wałęsie, było powodem telefonu do IPN - twierdzi Małgorzata Gładysz, pracownica biura Bogdana Borusewicza. Prezes IPN Janusz Kurtyka mówił wczorajszej "Rzeczpospolitej", że osoba, która dzwoniła do IPN, powołując się na Borusewicza, groziła, że publikacja książki o Wałęsie odbije się na budżecie Instytutu.