"Ta k...a", "A to s...syn". Sieci apteczne od środka
1500 maili. Tyle otrzymaliśmy od kilku byłych pracowników dwóch spośród pięciu największych sieci aptecznych na rodzimym rynku. Analiza ich treści prowadzi do zatrważających wniosków: ten biznes za nic ma prawo, zastrasza kontrolujących inspektorów, a szefową samorządu aptekarskiego nazywa k...ą