Sierpniowe niebo. 63 dni chwały Powstańcza porażka? "Sierpniowe niebo. 63 dni chwały" - pierwsze recenzje Fabularny debiut Ireneusza Dobrowolskiego powstawał bardzo długo – nawet jak na polskie warunki – bo pierwsze informacje o rychłej premierze pojawiały się już w 2009 roku. W końcu po licznych perypetiach trafia na ekrany, reklamowany jako "pierwszy od lat film o Powstaniu Warszawskim", co oczywiście prawdą nie jest - niedawno wszak w kinach gościł "Był sobie dzieciak" Leszka Wosiewicza. Akcja "Sierpniowego nieba" skupia się na miłości dwojga młodych powstańców i walkach, jakie obrońcy Warszawy toczyli z bestialskimi oddziałami Oskara Dirlewangera. Zwiastuny - a raczej promocyjne teledyski, w których raper Bilon sugeruje, że "jeśli nie kumasz, to weź się bujaj" - nie obiecują zbyt wiele. Oto fragmenty pierwszych, jeszcze nielicznych recenzji obrazu, który 13 września wszedł do kin. "Sierpniowe niebo. 63 dni chwały" w hołdzie powstańcom. ZDJĘCIA! "Najlepszy film, jaki widziałem" – powiedział o "Sierpniowym niebie. 63 dniach chwały" gen. Janusz Brochwicz-Lewiński "Gryf", żołnierz AK z Batalionu Parasol, legendarny obrońca Pałacyku Michla. Obraz w reżyserii Irka Dobrowolskiego ma być hołdem złożonym młodym Polakom walczącym w Powstaniu Warszawskim. W filmie wykorzystano nieznane do tej pory materiały, a obok aktorów zawodowych, zagrali powstańcy z tamtych lat oraz raperzy z grupy hip-hopowej Hemp Gru. Newsletter Drukuj Skopiuj link Zgłoś błąd na stronie