Agenci wywiadu czy usłużni szpicle
Gdyby przestępcy byli tak mili, nie zmieniali telefonów, nie mataczyli i nie byli tak cwani, to i służby specjalne miałyby lepszą efektywność. A tak nieboraki muszą zdać się na to, co wyszukają dziennikarze, ewentualnie na podsłuchiwanie tego, co dziennikarzom mówią ich źródła. Afera podsłuchowa, niezależnie od całej moralno-prawnej stęchlizny jest szczególnie kompromitująca dla samych służb. Dla ich profesjonalizmu, skuteczności w pozyskiwaniu informacji i szczelności swoich własnych agentów - pis Tomasz Wróblewski.