Śledztwo ws. fałszywych alarmów prowadzi donikąd?
Szybkie zatrzymania, jeszcze szybsze zarzuty i areszt. Ale czy śledczy mają dowody obciążające 26-letniego Marcina L. winą za wysłanie kilkudziesięciu maili z informacją o bombach w szpitalach, sądach i prokuraturach w całym kraju? Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że najsłabszą stroną śledztwa jest motyw, a właściwie jego brak.