"Dwoje do poprawki" jak ogień i woda
Aktorki, które dawno przekroczyły czterdziestkę, nie mają zbyt wiele do roboty w Fabryce Snów. Często jedyne, co im pozostało, to założyć fartuch i gładko wśliznąć się w rolę matki lub babci, napisaną i wymyśloną tak, by bardziej przypominała element scenografii niż pełnoprawną kreację aktorską. Ta smutna zasada nie dotyczy oczywiście Meryl Streep.