Pomysł wysyłania pism sądowych w postaci tzw. przesyłek hybrydowych znalazł się w projekcie nowelizacji ustawy o tarczy antykryzysowej. Do 30 września 2020 r. pisma z sądów i urzędów nadawane w tradycyjnej postaci papierowej poczta ma dostarczać w postaci elektronicznej.
Dziś poczta również świadczy usługi typu hybrydowego, ale ich schemat jest odwrotny. Nadawca wysyła wiadomość e-mail, która następnie jest drukowana, wkładana do koperty i dostarczana adresatowi w formie papierowej. Teraz operator pocztowy ma otwierać koperty, skanować treść pism i wysyłać e-mailem do adresatów.
A co z tajemnicą?
W środowisku adwokatów i radców prawnych zawrzało. Otwieranie przesyłek pocztowych stoi w sprzeczności nie tylko z chronioną konstytucyjnie tajemnicą korespondencji, lecz także z tajemnicą zawodową i tajemnicą obrończą.
Reklama
Ministerstwo Cyfryzacji szybko wydało komunikat, w którym informuje, że warunkiem zastosowania usługi jest zgoda adresata. Jednak to również nie rozwiewa wszystkich wątpliwości, jakie się z tym wiążą.
Reklama
Informacja Ministerstwa Cyfryzacji istotnie zmienia ocenę takiego instrumentu w stosunku do pierwotnej propozycji ustawy zakładającej, że o formie hybrydowej doręczenia decyduje nadawca listu. W myśl zasady "chcącemu nie dzieje się krzywda” – jeśli adresat godzi się z tym, że prywatność korespondencji może zostać naruszona, nie można mu zabronić otrzymywania przesyłek hybrydowych – mówi adwokat Rafał Dębowski, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej.
Dodaje jednak, że na takie rozwiązanie na pewno nie będzie zgody adwokatury, bo adwokat nie może sam się zwolnić z obowiązku zachowania tajemnicy.
…i z oryginałem?
Rafał Dębowski zauważa, że takie rozwiązanie nie oznacza jednak, że zmiana i fakultatywność tej formy doręczania rozwiązuje wszystkie problemy.
Bo to rozwiązanie tylko z pozoru wygląda ciekawie, gdy się wejdzie w szczegóły, pozostaje wiele pytań i niejasności. Przede wszystkim nie określono, co się będzie działo z oryginałem przesyłki doręczonej w sposób cyfrowy. Czy on będzie niszczony, czy też przesyłany później, po ustaniu stanu epidemii – zwraca uwagę adwokat.
Według niego fizyczna dematerializacja zdigitalizowanych dokumentów wcale nie byłaby najlepszym rozwiązaniem.
Bo niby dlaczego obywatel ma być pozbawiony oryginału np. pozwolenia na budowę? Owszem, według projektu odwzorowania cyfrowe powstałe w ramach realizacji przesyłki hybrydowej mają mieć moc równą mocy dokumentów w postaci papierowej, z których zostały wykonane, ale co jeśli ta cyfrowa kopia będzie nie do końca czytelna – zwraca uwagę adwokat.
Justyna Siwek, rzeczniczka prasowa Poczty Polskiej, nie była w stanie odpowiedzieć na pytanie, co będzie się działo z oryginałami dokumentów po zeskanowaniu, kto będzie się fizycznie zajmował otwieraniem kopert i digitalizowaniem ich zawartości ani na jakim etapie adresat będzie wyrażał zgodę i wskazywał elektroniczny adres do doręczeń.
Proszę pamiętać, że mamy do czynienia z projektem, którego szczegóły jeszcze podlegają dopracowywaniu. Zapewniam jednak, że każdy etap realizacji usługi jest objęty tajemnicą pocztową – deklaruje rzeczniczka.
Dlaczego nie bezpośrednio?
Nad sensownością takiego rozwiązania zastanawia się Krzysztof Izdebski, prawnik z fundacji ePaństwo.
Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, oczywiście po odpowiednim uregulowaniu prawnym, aby to sądy bezpośrednio przesyłały do adresatów pisma drogą elektroniczną. Byłoby to rozwiązanie szybsze, pewnie tańsze i nie generowałoby tych wszystkich problemów i pytań wynikających z wprowadzenia dodatkowego pośrednika w postaci poczty – zwraca uwagę prawnik.
Podkreśla, że aby to działało efektywnie, sądy musiałyby mieć informacje zwrotną o tym, że takie pismo w postaci elektronicznej dotarło do adresata.
Nie można prościej?
Kwestia skutków, jakie cyfrowe doręczenie przyniesie dla rozpoczęcia biegu terminów procesowych, jest niezwykle istotna. Dlatego zdaniem mecenasa Dębowskiego wielu problemów z doręczeniami pism w stanie epidemii można byłoby uniknąć, gdyby na ten czas w postępowaniach prowadzonych na podstawie ustawy uchylono tzw. skutek doręczenia zastępczego.
Ekspert uważa, że zawieszenie i nierozpoczęcie biegu terminów procesowych, wprowadzone mocą specustawy, nie rozwiązuje wszystkich problemów.
Jeśli korespondencja nieodebrana z poczty wróci do sądu lub urzędu po upływie okresu jej awizowania, to po ustaniu stanu epidemii terminy procesowe wystartują, a adresat, nie znając zawartości niepodjętej przesyłki, nie będzie miał świadomości, że właśnie rozpoczął się bieg terminu dokonania czynności procesowej. A może to być wyrok, nakaz zapłaty, postanowienie, decyzja administracyjna, od których po ustaniu epidemii wystartują terminy na wniesienie środków odwoławczych – argumentuje Rafał Dębowski.
Dlatego jego zdaniem w stanie epidemii nieodebrany list sądowy lub urzędowy nie powinien wywoływać skutków doręczenia zastępczego, a nadawca taki list powinien wysłać ponownie po ustaniu stanu epidemii.
Ten jeden przepis spowodowałby, że ludzie nie musieliby teraz martwić się, czy i w jaki sposób odbiorą z poczty przesyłki, w obawie przed negatywnymi skutkami procesowymi w sprawach dla nich życiowo ważnych – podkreśla ekspert.
Które listy zeskanuje poczta