Druga wojna światowa dla 94-letniego dziś Mieczysława Lutczyka rozpocząła się koło Krakowa. Tam stacjonował ze swoją kompanią z X Brygady Kawalerii Stanisława Maczka.
1 września rano nad Krakowem pojawiły się niemieckie samoloty, które rozpoczęły bombardowanie. "Byliśmy zaskoczeni" - przyznaje Mieczysław Lutczyk. "Rano usłyszeliśmy wybuchy w Krakowie, początkowo myśleliśmy, że to ćwiczenia artylerii, ale potem zobaczyliśmy niemiecki samolot. Mój dowódca wysłał mnie do Krakowa, żeby spradzić co sie dzieje, wróciłem z rozkazem wymarszu" - wspomina Lutczyk.
10. brygada wóczas jeszcze pułkownika Stanisława Maczka działała w ramach Armii Kraków. Pod Chabówką zatrzymała niemiecki korpus, zadając duże straty. 3 września stoczyła bój pod Jordanowem, od 4 września "Maczkowcy" zaczęli wycofywać się w kierunku Lwowa.
"Pierwszego dnia został zestrzelony samolot niemiecki, jednak nie byliśmy przygotowani do wojny tak jak Niemcy dlatego nasze wojska stawiały opór, ale krótkotrwały, musieliśmy się wycofywać" - tłumaczy Lutczyk, który przeszedł cały szlak bojowy z generałem Maczkiem, z Polski na Węgry, potem przez Francję, Holandię do Anglii.
17 września, gdy nastąpiła agresja Związku Radzieckiego na Polskę, brygada była pod Lwowem "Widzieliśmy lecące radzieckie samoloty, początkowo myśleliśmy, że to nasi sojusznicy, ale szybko okazało się co to była za pomoc" - mówi Lutczyk.
Mieczysław Lutczyk to ostatni żyjący członek 10 Brygady Kawalerii Pancernej generała Stanisława Maczka. Był osobistym gońcem generała.
Od 60 lat mieszka w Kanadzie.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)/Edyta Poźniak/kry
Reklama
Reklama
Reklama