Sejm nieoczekiwanie bardzo przyspieszył procedowanie ustawy o współpracy władz ws. przewodnictwa Polski w Radzie UE. W ciągu jednego dnia przeprowadził projekt przez komisję, odbył II czytania i uchwalił dokument. Można to uznać za zaskoczenie, bo gdy Pałac Prezydencki przedstawił swój projekt, został on chłodno przyjęty w rządzie. Pojawiały się nawet argumenty, że to próba zmiany ustroju państwa tylnymi drzwiami. Skąd więc taka zmiana? Baliśmy się, że prezydent, widząc, że projekt nie jest poddawany pod głosowanie, zastosuje wobec nas jakieś retorsje, np. nie podpisze jakiejś ważnej dla nas ustawy albo wyznaczy wybory w ostatnim możliwym terminie - mówi nam jeden z najważniejszych polityków PiS.
Większe kompetencje
Partii władzy udało się przegłosować poprawki, które nieco okroiły prezydenckie prerogatywy. Przede wszystkim pałac ustąpił w zakresie szykowania stanowisk rządu na posiedzenia unijnej Rady. Pierwotna propozycja zakładała, że stanowisko to będzie musiało być uzgodnione z prezydentem. Zapis złagodzono – głowa państwa ma jedynie opiniować stanowisko rządu. W dalszym ciągu w ustawie są jednak propozycje, które znacząco zwiększają kompetencje prezydenta.
CZYTAJ WIĘCEJ W PONIEDZIAŁKOWYM WYDANIU "DGP. DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>