TK badał przepisy tzw. ustawy okołobudżetowej, zgodnie z którą wysokość pensji orzekających jest obliczana w tym roku na podstawie sztywnej, ustalonej odgórnie kwoty - 5444,42 zł. Tym samym na rok 2023 wyłączono mechanizm ustawowy, który wiązał dochody sędziów z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce.

Reklama

Nowelizacja budżetu może być niemożliwa

TK uznał jednak takie rozwiązanie za niekonstytucyjne. Jak uzasadniał sędzia sprawozdawca Rafał Wojciechowski, pensje orzekających są szczególnie chronione, gdyż mówi o nich ustawa zasadnicza. Zgodnie z nią muszą one odpowiadać m.in. godności tego zawodu. A to oznacza, że ustawodawca nie może ich ustalać w sposób całkowicie dowolny. Resort finansów, broniąc podważonego właśnie rozwiązania, wskazywał, że zmniejsza ono koszty budżetowe o ponad pół miliarda złotych rocznie. A odwrócenie zmian będzie oznaczało wzrost wydatków. Co więcej, nowelizacja budżetu na ten rok może się już okazać niemożliwa.

Reklama

Przerzucenie kłopotów na nowy rząd?

Opozycja odbiera decyzję TK jako ruch powyborczy, który kłopoty przerzuca na nowy rząd, który zamierzają utworzyć cztery partie. Zamrożenie było błędem, ale to, że TK zreflektował się w tej sprawie tuż po wyborach, sprawia, że rozstrzygnięcia trudno nie odbierać jako politycznego - mówi poseł KO Robert Kropiwnicki.

Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", uważa zaś, że orzeczenie niewiele już zmieni. Od ponad roku sędziowie wygrywają przed sądami pracy, które stosują rozproszoną kontrolę konstytucyjności i stwierdzają, że zamrożenie płac było niezgodne z ustawą zasadniczą - mówi Przymusiński.

Współpraca Tomasz Ciechoński
Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM WYDANIU "DGP. DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>