Świadek katastrofy Mi-2: To było straszne
To, co zobaczyliśmy na ziemi, nie wyglądało jak śmigłowiec, tylko powykręcana i połamana plątanina blachy. Obok wraku, na ziemi, leżał ranny mężczyzna z telefonem komórkowym w ręku - opowiada DZIENNIKOWI Paweł Mazurkiewicz z Jarostowa, który jako pierwszy dotarł na miejsce katastrofy śmigłowca. Maszyna leciała na ratunek ofiarom karambolu na Dolnym Śląsku.