Widmo Marksa znowu krąży po świecie
Na początek scena. (I zastrzeżenie: nie dzieliłbym się osobistymi wspomnieniami, gdybym nie sądził, że mają w tym wypadku ponadindywidualny sens; że - mówiąc innymi słowy - wskazują na coś bardziej ogólnego niż wyłącznie na moją osobistą historię). Działo się to mniej więcej siedem lat temu, kiedy byłem studentem drugiego roku warszawskiej filozofii.