Ulice Belfastu skąpane w ogniu stosów
Na kilka dni przed paradą Belfast jest spokojnym, nieco ospałym miastem. Nadchodzące święto lojalistów zdradzają jedynie bonfire, ogromne stosy drewna i opon skrzętnie budowane na parkingach dzielnic protestanckich. Po jednej z piramid wspina się kilku nastolatków, podając sobie palety, które powiększą jeszcze piramidę. Po placu wałęsa się chłopak z flagą Irlandii, która jutro spłonie na szczycie stosu.