Nadzieje były wielkie, więc i rozczarowanie jest spore. Tym bardziej, że bilety na seanse "Pięćdziesięciu twarzy Greya" sprzedawały się przed Walentynkami jak ciepłe bułeczki. Krytycy ekranizacji bestsellera E.L. James (w zdecydowanej większości) nie oszczędzają. Niektórzy piszą nawet, że film jest jeszcze gorszy niż wątpliwy pod względem wartości literackiej pierwowzór, okrzyknięty "porno dla mamusiek". Oto najciekawsze fragmenty recenzji głośnej produkcji.
"Pięćdziesiąt twarzy Greya" nie walczy o żadną z prestiżowych nagród Berlinale, ale i tak premiera filmu Sam Taylor-Johnson była najbardziej oczekiwanym wydarzeniem słynnego festiwalu filmowego. Sama zaś ekranizacja bestsellerowej powieści E.L. James stała się jedną z najgłośniejszych produkcji roku 2015.