Barack Obama zwrócił się do Kongresu o przesunięcie terminu głosowania w
sprawie ataku na Syrię. W telewizyjnym orędziu prezydent USA wyjaśnił,
że chce dać czas na działania dyplomatyczne. Podkreślał jednak, że rząd
Baszara al-Asada powinien ponieść konsekwencje swoich działań.
Syria zgadza się poddać swój arsenał broni chemicznej pod kontrolę
międzynarodową. Minister spraw zagranicznych Walid al-Muallem
oświadczył, że władze w Damaszku są otwarte na propozycję Moskwy pod tym
względem.
Badania w Wielkiej Brytanii potwierdzają, że w Syrii użyto broni
chemicznej. W wywiadzie dla BBC, brytyjski premier David Cameron ujawnił, że w
próbkach pobranych od ofiar w Damaszku stwierdzono obecność gazów
bojowych.
Władimir Putin zasygnalizował możliwość poparcia przez Rosję interwencji w Syrii. Podkreślił jednak, że głos jego kraju w sprawie rezolucji ONZ zależy od wskazania bezspornych dowodów na to, że siły Baszara al-Asada użyły broni
chemicznej.
Kiedy dojdzie do interwencji? Na razie Amerykanie wzmacniają flotę u wybrzeży Syrii. W ostatnich dniach pojawiło się tam pięć
jednostek, dziś amerykańska marynarka wojenna informuje o kolejnych
pięciu, kierujących się w stronę Morza Czerwonego.
Coraz więcej wskazuje na to, że w czasie syryjskiej wojny mogło
dojść do użycia broni chemicznej. Takie informacje płyną z Izraela oraz
brytyjskich i amerykańskich mediów. Prezydent Stanów Zjednoczonych po
raz kolejny ostrzegł syryjskie władze, że użycie takiej broni
oznaczałoby przekroczenie "czerwonej linii", ale wydaje się, że do
międzynarodowej interwencji w Syrii droga jeszcze bardzo daleka.