Dymitr Książek: W Moskwie, kiedy ciało zjeżdżało do piwnic, było bezpańskie. Myślę, że to tam doszło do zamiany
"Próbowano ze mnie zrobić wariata, by zdyskredytować to, co mówiłem na temat identyfikacji, udowodnić, że nie działam świadomie, że jestem chory, niepoczytalny. A ja powiedziałem tylko prawdę o Moskwie. Ale ta prawda nie była łatwa do przyjęcia ani przez stronę wówczas rządzącą, ani przez opozycję" - mówi w rozmowie z Magdaleną Rigamonti Dymitr Książek, lekarz, który był w Moskwie podczas identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.