Po tym jak z początkiem roku samorządy straciły uprawnienia do
korzystania z urządzeń rejestrujących prędkość, dokańczaniem spraw
mandatowych zajęła się policja. W sumie funkcjonariusze przejęli od
straży miejskich i gminnych 300 tys. postępowań, które muszą dokończyć
we własnym zakresie. Okazuje się, że policjanci szybko zakasali rękawy. W
całym kraju rozpoczęła się akcja „motywowania” kierowców do szybkiego
zakończenia spraw i opłacenia mandatów.
Od dziś straże gminne i miejskie nie mają już możliwości kontroli
fotoradarowej kierowców. To skutek nowelizacji przepisów uchwalonych
jeszcze przez koalicję PO-PSL.
Kierowcy mogą odetchnąć. Strażnicy miejscy już nie będą mogli polować przy użyciu fotoradarów. Miażdżącą większością głosów posłowie zmienili prawo i odebrali strażnikom możliwość sprawdzania prędkości.
Straż miejska ma stracić kontrolę nad wszystkimi fotoradarami. Posłowie SLD uznali, że te urządzenia w rękach strażników stały się tylko maszynką do zarabiania pieniędzy, dlatego ich ustawa ma to zmienić. Problemów nie będzie, bo wszystkie kluby popierają ten projekt.
Choć z reguły samorządowe fotoradary kojarzone są z maszynkami do zarabiania pieniędzy, to jednak nie brakuje gmin, które doświadczenia mają zupełnie odwrotne. Dla części z nich jest to wręcz problem, z którym nie potrafią sobie poradzić.
Rząd najpierw przejmie fotoradary od samorządów, a potem przekaże je inspekcji drogowej. Ale do użytku nadaje się 10–20 proc. z nich. To oznacza, że urządzeń na drogach będzie mniej.
"Skala tego zjawiska była olbrzymia" - czytamy w najnowszym raporcie Najwyższej Izby Kontroli. Kontrolerzy ujawniają szokujący mechanizm. Jeszcze gorąca publikacja NIK wprawia w osłupienie…
Kierowcy oskarżają strażników miejskich, że przerabiają w komputerze zdjęcia z fotoradarów i na ich podstawie próbują nakładać kary. Strażnicy bronią się, że ingerują jedynie w dozwolony prawem sposób. Kto ma rację, zdecyduje sąd.
Od nowego roku strażnicy nie mogą łapać kierowców na przekraczaniu prędkości za pomocą przenośnych fotoradarów – to efekt kolejnej już luki prawnej po wprowadzeniu w życie nowego kodeksu wykroczeń.