"Obława" – ludzki wymiar wojny
"Obławę" otwiera bardzo mocna scena. Kamera podgląda ukryte w lesie ziemianki, słyszymy dwóch mężczyzn sprzeczających się o jakiś przedwojenny mecz. Trochę sobie docinają, trochę nerwowo żartują. Wreszcie widzimy, że jeden z nich to śląski esesman, skazany przez AK na śmierć, zaś drugi jest żołnierzem, który ma wykonać wyrok. To kapral Wydra (kolejna wybitna rola w dorobku Marcina Dorocińskiego), który wkrótce w pobliskim miasteczku poprowadzi na śmierć kolejnego skazańca – niejakiego Kondolewicza (przekonujący Maciej Stuhr), dzięki kolaboracji starającego się okupacyjną zawieruchę przeżyć względnie spokojnie. Film Marcina Krzyształowicza zostaje w głowie długo po seansie. Polskie kino tak powinno opowiadać o wojnie...