Banan, czyli zakazany owoc sztuki. "Wyobraźmy sobie naprawdę diaboliczny fortel ministra kultury..." [FELIETON]
Niniejszy tekst jest działem sztuki nowoczesnej, jedynie alegorycznie nawiązującym do polskiej codzienności. Po pierwsze nie wolno go więc brać dosłownie, a jeśli się komuś nie spodoba, to tylko dowód, na to, iż nie zna się na sztuce. W przypadku odmiennej opinii patrz punkt pierwszy. Punktowi drugiemu na imię będzie "banan". Przy czym nie chodzi tu o prozaiczny owoc bananowca, który jest rośliną niemającą bladego pojęcia o seksie, bo rozmnaża się bezpłciowo, wypuszczającą po prosu nowe kłącza. "Banan", o jakim mowa, to symbol polskiej sztuki nadawania bezsensownym poczynaniom głębokiego sensu. Ale od początku.