Tak polski "James Bond" uwodził arystokratki i grał na nosie niemieckim służbom
Gdy zjawiał się w ekskluzywnym hotelu Kempinski, a potem wchodził sprężystym krokiem do swojej ulubionej sali - Ovale Saal, wszyscy zwracali oczy w jego stronę. Zawsze zamawiał Kruga, najdroższego i najlepszego szampana na świecie. Ułan, rotmistrz Jerzy von Nałęcz-Sosnowski, był sensacją towarzyską Berlina lat 20. i 30. Niesamowicie bogaty, świetny tancerz, niezrównany kochanek i... polski szpieg.