Mieszkanka Paryża dla dziennik.pl: Nie dociera do mnie to, co się stało
"Wszyscy jesteśmy w szoku, niedowierzaniu. Przede wszystkim ludzie dzwonią teraz, wysyłają smsy do swoich bliskich, przyjaciół, by sprawdzić czy są bezpieczni. Śledzimy to, co się dzieje. Telewizja, Internet, radio. Chyba jeszcze do mnie nie dociera to, co się stało" - mówi dziennikowi.pl Marianna Frison-Roche z Paryża