Uciekł. Być może miał przy sobie mnóstwo pieniędzy w gotówce, być może to jedynie rosyjska propaganda. Aszraf Ghani, protegowany Amerykanów, opuścił Afganistan i de facto przestał być prezydentem. – To polityk z temperamentem ośmiolatka, nie ma żadnych zdolności negocjacyjnych – mówi płk Piotr Łukaszewicz, który pełnił funkcję ambasadora RP w Afganistanie do momentu zamknięcia naszej ambasady w Kabulu pod koniec 2014 r., i który poznał Ghaniego.
Jego obowiązki przejął dotychczasowy zastępca Amrullah Saleh – podał, że jest pełniącym obowiązki prezydentem. Jeszcze przed zajęciem Kabulu przez talibów dotychczasowy wiceszef państwa udał się na północ kraju i opublikował zdjęcia m.in. z Ahmadem Masudem. To syn „lwa Pandższiru”, Ahmada Szaha Masuda, który najpierw walczył z Armią Czerwoną, zaś potem przez długi czas przeciw talibom – i w końcu zginął w przygotowanym przez nich zamachu w 2001 r. To pierwsza przesłanka, która skłania do myślenia, że wewnętrzne targi polityczne pomiędzy Afgańczykami są jeszcze przed nami.
Reklama