Kilkukrotnie używa tego pojęcia Andrzej Stankiewicz, ponadprzeciętnie wnikliwy analityk, pochylający się w Onecie.pl nad antyunijną strategią Jarosława Kaczyńskiego. Rzecz jasna opartą na obsesjach…
Nie. Nasz kłopot z Kaczyńskim nie polega na tym, że prezes ma hyzia, lecz na tym, że wobec jak najbardziej realnych zagadnień buduje nierealistyczne odpowiedzi. Rozpychanie się Berlina w Unii Europejskiej jest faktem. Nasze położenie i nasze gospodarcze związki z Niemcami w rzeczywistości, a nie w urojeniach, ograniczają autonomię polityki zagranicznej. Głęboka laicyzacja znaczącej większości państw unijnych, wspomagana otwartością na wszelkie odmiany wszelkich tożsamości, byle tylko nie głęboko chrześcijańskiej i byle tylko nie realnie konserwatywnej, jest faktem, a nie obsesją.