W ciągu trzech miesięcy Kijów odniósł jeden sukces o znaczeniu operacyjnym. Była nim skuteczna obrona Kijowa, która na przełomie marca i kwietnia zmusiła Rosjan do wycofania się z obwodu kijowskiego, a za nim także czernihowskiego i sumskiego. W ten sposób zmniejszyła się presja na stolicę, wrócili do niej dyplomaci i życie polityczno-gospodarcze. W ten sposób Ukraina obroniła państwowość, choć nie jest na razie jasne, do jakiego stopnia uda jej się obronić granice. Jeden sukces o znaczeniu operacyjnym ma na koncie także Moskwa. Porzucenie przez Ukraińców obrony Przesmyku Perekopskiego w okolicznościach, które po wojnie powinny zostać poddane skrupulatnej ocenie prawnej, pozwoliło agresorowi na zajęcie niemal całego obwodu chersońskiego, południowej części zaporoskiego i dojście od zachodu do Mariupola, co doprowadziło do upadku miasta po trwającej niemal kwartał uporczywejobronie.
Obie strony odniosły też wiele sukcesów taktycznych. Po stronie ukraińskiej można wymienić powstrzymanie marszu na Odessę, odrzucenie agresora z rogatek Charkowa, dzięki czemu drugie co do wielkości miasto odetchnęło od ostrzału artyleryjskiego, czy zatopienie krążownika „Moskwa”. Po stronie rosyjskiej – zajęcie Wyspy Wężowej i ostatnie postępy w pobliżu trójstyku obwodów charkowskiego, donieckiego i ługańskiego, zwłaszcza wzięcie Iziumu i Popasnej, a pod koniec ubiegłego tygodnia także Łymanu. W efekcie ukraińskim obrońcom coraz bardziej zagraża otoczenie zgrupowania broniącego Lisiczańska i Siewierodoniecka, ostatnich miast obwodu ługańskiego pozostających pod ich kontrolą. Sztab musi zmierzyć się z poważnym dylematem: bronić obracanych stopniowo w ruinę miast, ryzykując okrążenie, czy skrócić front, wycofać się pod Kramatorsk i Słowiańsk i pozwalić agresorowi na ogłoszenie sukcesu w postaci „wyzwolenia Ługańskiej RepublikiLudowej”.
Reklama