Sandu stwierdziła w wywiadzie dla stacji Jurnal TV, że wielu kandydatów w wyborach w Gagauzji to agenci rosyjskiego wywiadu.
Nie są to niestety politycy, którzy chcieliby pracować dla dobra narodu gagauskiego - powiedziała prezydent Mołdawii.
Incydent na granicy
Wskazała, że przejawem ingerencji w wybory w Gagauzji była próba wjazdu 17 kwietnia na terytorium Mołdawii przywódcy Tatarstanu, części Federacji Rosyjskiej, Rustama Minnichanowa. Polityk nie został jednak wpuszczony przez mołdawską straż graniczną na lotnisku w Kiszyniowie.
Według mołdawskich służb Minnichanow zamierzał uczestniczyć w wydarzeniu związanym z kampanią wyborczą w Gagauzji, w której dominują prorosyjskie siły polityczne.
Dwa dni po incydencie, w który zaangażowani byli rosyjscy dyplomaci, władze Mołdawii uznały jednego z pracowników ambasady Rosji w Kiszyniowie za osobę niepożądaną z powodu “niewłaściwego zachowania na lotnisku”.
W odpowiedzi we wtorek władze Rosji uznały za persona non grata pracownika ambasady Mołdawii w Moskwie. Dodatkowo czterem mołdawskim politykom zakazano wjazdu na terytorium Federacji Rosyjskiej.
Rosja nie szanuje i nigdy nie respektowała naszej suwerenności i niepodległości. Dziś próbuje zdestabilizować sytuację w naszym kraju, aby utrudnić nasz europejski kurs oraz wywołać chaos -oświadczyła prezydent Sandu.