Stwierdzenie, że system emerytalny trzeba zreformować, by odpowiadał zmianom demograficznym (starzeniu się społeczeństwa, niskiej dzietności i kurczeniu się klasy produktywnej), stało się już komunałem. Ten artykuł nie dotyczy jednak przyszłości ZUS, lecz przyszłości młodych osób, które dopiero wchodzą na rynek pracy i zwykle się nie zastanawiają, jak będzie wyglądać ich emerytura. A jeśli w ogóle myślą o tak odległej perspektywie, to w sposób naiwnie optymistyczny: "Jestem młody, silny i inteligentny. Jakoś sobie poradzę…".

Reklama

Błąd. Wiemy już dobrze – obserwując dzisiejszych emerytów zaskoczonych tempem przemian wokół nich – czym się kończy brak namysłu i planowania przyszłości. Nic też nie wskazuje na to, by w ciągu najbliższych 40 lat starość przestała wiązać się z chorobami, ze zniedołężnieniem i z niespodziewanymi wypadkami. Co jeśli w wieku 70 lat nie będę samowystarczalny i nie będę miał zasobów, by sobie pomóc?

Świat bezalternatywny

Porównywanie niepewności, z którą mierzą się różne pokolenia, jest obarczone błędem pomiaru i subiektywnej oceny tego, kto dokonuje porównania. Ale i tak warto. Ekonomiści behawioralni przekonują, że wyzwania codzienności rozwiązujemy za pomocą tzw. reguły kciuka (rule of thumb), czyli zakorzenionych bardziej w doświadczeniu niż w teorii sposobów rozumowania. Ot, po prostu „chłopski rozum”.

Reklama

Jeśli faktycznie rzeczywistość staje się coraz bardziej skomplikowana, przydatność „chłopskiego rozumu” będzie maleć tym szybciej, im dalszą przyszłość będzie rozważał.

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICNZYM WYDANIU MAGAZYNU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>

Autor jest publicystą i wiceprezesem Warsaw Enterprise Institute
Reklama