Usunięcie ze stanowiska prezesa NBP Adama Glapińskiego jest możliwe nie tylko w wyniku postawienia go przed Trybunałem Stanu i orzeczenia zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych, lecz także wskutek prawomocnego potwierdzenia przez sąd zarzutów prokuratorskich. Ich postawienie jest zaś całkiem realistyczne - wynika z opracowania stworzonego dla polityków nowej koalicji rządowej, do którego dotarł DGP.

Reklama

Jakie zarzuty może usłyszeć Glapiński?

Konkretyzuje ono zarzuty pojawiające się już wobec Glapińskiego. Wskazuje, że w niektórych przypadkach odpowiedzialność mogą ponosić również inni członkowie zarządu banku centralnego oraz Rady Polityki Pieniężnej.

Koronny zarzut dotyczy uruchomionego po wybuchu pandemii programu skupowania przez NBP obligacji Skarbu Państwa i przez niego gwarantowanych. Polska konstytucja zakazuje finansowania deficytu przez bank centralny. Podobnie mówią regulacje unijne. Dlatego banki centralne z krajów rozwiniętych – dotyczy to również amerykańskiej Rezerwy Federalnej czy EBC - skupowały papiery z rynku wtórnego, a nie od państwowego emitenta.

Reklama

"NBP działał świadomie…"

Zdaniem autorów dokumentu dotyczącego szefa banku centralnego "NBP działał świadomie celem obejścia tego zakazu". Według twórców opracowania prócz złamania konstytucji w tym przypadku w grę wchodzi przekroczenie uprawnień urzędniczych, za co grożą trzy lata więzienia.

Wśród zarzutów nie ma tych, powtarzanych przez część polityków, dotyczących błędów w prowadzeniu polityki pieniężnej. Ale są: upolitycznienie banku, problemy we współpracy poszczególnych organów banku – prezesa, zarządu i RPP. Przedstawiciele banku centralnego już zapowiedzi postawienia Adama Glapińskiego przed TS traktowali jak próbę ograniczania niezależności instytucji.

CZYTAJ WIĘCEJ WE WTORKOWYM WYDANIU "DGP. DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>