Strach przed ponownym wybraniem Donalda Trumpa na prezydenta szybko narasta i trudno orzec, czy większy jest w USA, czy w Europie. Już podczas pierwszej kadencji miliarder udowodnił, że Stary Kontynent nie jest dla niego kluczowym sojusznikiem, a gospodarczym rywalem. Hasła izolacjonistyczne stały się więc jednym z kluczowych elementów jego kampanii. Ich realizacja oznaczałaby dla Europy powrót do czasów, gdy nie mogła liczyć na militarne wsparcie Stanów Zjednoczonych. W przeszłości przyniosło to wybuch wojen światowych. Również dziś wróżyłoby to światu bardzo niebezpieczną przyszłość.
Z dala od Europy
Wygłaszając w 1796 r. pożegnalne orędzie, prezydent George Washington zalecił następcom trzymanie Europy na dystans. Tak, aby z tamtejszymi mocarstwami ograniczać „powiązania politycznie do niezbędnego minimum”, skupiając się na relacjach handlowych. "Fundamentem owej prawdziwej polityki amerykańskiej miało być «powstrzymanie się od stałych sojuszy z jakimkolwiek państwem»" - wyjaśnia Przemysław Piotr Damski w opracowaniu "Izolacjonizm i nieinterwencja w tradycji amerykańskiej polityki zagranicznej".
CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM MAGAZYNIE "DGP. DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>