Kolegium kardynalskie, które będzie wybierało następcę papieża Franciszka, zostało w większości ukształtowane przez jego własne decyzje nominacyjne. Jak wskazuje w rozmowie z PAP Tomasz Rowiński, historyk idei i publicysta "Christianitas", papież konsekwentnie promował duchownych deklarujących przywiązanie do jego — często relatywizującej tradycyjne nauczanie — wizji Kościoła. Przeciwnicy tej linii, choć wciąż obecni wśród kardynałów, stanowią dziś zdecydowaną mniejszość.

Wybór nowego papieża. Czy zwolennicy Franciszka pozostaną wierni?

Według Rowińskiego, mimo przewagi zwolenników dotychczasowego pontyfikatu, wynik konklawe może być mniej oczywisty, niż sugerowałaby "kościelna matematyka". Wśród kardynałów nie brakuje bowiem duchownych, którzy — w obliczu odejścia Franciszka — mogą zmienić swoje deklarowane sympatie. Wielu z nich, dotąd prezentujących się jako lojalni wobec papieża, działało oportunistycznie, licząc na awanse i nominacje.

Reklama

Kiedy zabraknie ich pasterza, może się okazać, że mają inne poglądy. Mogą być wówczas ulegli wobec innego typu argumentacji – mówi Rowiński.

Reklama

Dominacja Europy i marginalizacja Afryki wśród elektorów

Ważnym czynnikiem, który może odegrać rolę podczas konklawe, pozostaje układ geograficzny wśród elektorów. Mimo deklaracji papieża Franciszka o odejściu od europocentryzmu, kolegium kardynalskie nadal zdominowane jest przez hierarchów z Europy.

W opinii Rowińskiego Kościół nie wyzbył się tej dominacji, a prawdziwe peryferia, takie jak Afryka, są wciąż marginalizowane. To właśnie afrykańscy biskupi najgłośniej przestrzegają przed relatywizacją wiary i zbytnią adaptacją do liberalnych trendów kulturowych Zachodu.

Na decyzję kardynałów - zdaniem Rowińskiego - nie powinna jednak w decydujący sposób wpływać sytuacja geopolityczna. Wskazuje on, że polityczne kalkulacje są dziś wyjątkowo ryzykowne wobec niestabilności międzynarodowej i powrotu przemocy jako głównego regulatora stosunków między państwami.

Kto nowym papieżem? Ekspert wskazuje dwóch faworytów konklawe

Nie można wykluczyć scenariusza, w którym kardynałowie zdecydują się na korektę kursu poprzez wybór postaci bardziej nawiązującej do dziedzictwa Jana Pawła II i Benedykta XVI. Jednak — jak zauważa Rowiński — szanse bezpośrednich kontynuatorów linii Benedykta XVI są obecnie niewielkie.

Zdaniem Rowińskiego największe szanse na wybór wciąż mają kandydaci kojarzeni z pontyfikatem Franciszka. - Sądzę, że kandydaci z drużyny papieża wciąż mają znaczne szanse, np. kard. Pietro Parolin, sekretarz stanu, czy jeden z liderów Wspólnoty Sant’Egidio kard. Matteo Zuppi– powiedział w rozmowie z PAP. Obaj kardynałowie mogą – jego zdaniem – przekonać kolegium kardynalskie, że będą kontynuować linię obecnego papieża, ale bez powielania jego najbardziej kontrowersyjnych decyzji.

Jak przebiega konklawe? Faworyci w wyścigu o papieski tron

Wybór nowego papieża zapada na konklawe, w którym uczestniczą kardynałowie (którzy nie ukończyli 80. roku życia w dniu śmierci lub rezygnacji papieża). Konklawe po śmierci papieża Franciszka rozpocznie się 7 maja.

Każdy kardynał oddaje głos na kartce, zapisując imię kandydata. Aby zostać papieżem, kandydat musi uzyskać co najmniej 2/3 głosów. Jeśli po trzech dniach głosowań nie uda się osiągnąć wymaganej większości, następuje jednodniowa przerwa na modlitwę i refleksję, po czym głosowania są kontynuowane.

Wśród najczęściej wymienianych kandydatów na nowego papieża są:

  • Pietro Parolin z Włoch,
  • Luis Antonio Tagle z Filipin,
  • Mario Grech z Malty,
  • Matteo Zuppi z Włoch,
  • Peter Turkson z Ghany,
  • Peter Erdo z Węgier,
  • Jean-Marc Aveline z Francji.