Zamieszanie wokół prohibicji w Warszawie

Mowa była o dwóch projektach - prezydenckim oraz złożonym przez Lewicę oraz MJN. Pierwszy z nich zakładał zakaz sprzedaży alkoholu w godzinach od 23:00 do 6:00 rano i 3-miesięczny okres karencji po publikacji uchwały. Druga opcja byłą nieco surowsza i proponowała godziny 22:00-6:00 oraz 14-dniową karencję.

Reklama

W obu przypadkach jednak prohibicja dotyczyła sklepów, co oznaczałoby, że restauracje, bary, puby oraz inne lokale gastronomiczne byłby wyłączone z owych obostrzeń. Sam pomysł spotkał się z mieszanym odbiorem i elektryzował wielu ludzi - od radnych dzielnic po komisje rady miasta oraz obywateli.

Okazuje się jednak, że prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski wycofał z porządku obrad swój projekt, a radni Koalicji Obywatelskiej zaproponowali nowy; tym razem zakładał on pilotaż w dwóch dzielnicach: Śródmieściu oraz Pradze-Północ. Trzaskowski we wpisie na platformie X tłumaczył, że jest to "pierwszy krok" w stronę zakazu sprzedaży alkoholu. Stwierdził też, że "szanuje zdanie warszawianek i warszawiaków", którzy wyrażali je podczas konsultacji społecznych.

Wiceprezydent Warszawy rezygnuje. "Nie mogę być dalej twarzą polityki społecznej w mieście"

Decyzja Rafała Trzaskowskiego oburzyła nie tylko część obserwatorów i mieszkańców optujących za prohibicją, ale także wiceprezydenta Warszawy - Jacka Wiśnickiego. W rozmowie z PAP stwierdził, że "z żalem przyjął decyzję" prezydenta o wycofaniu projektu. Przy okazji potwierdził on, że złożył rezygnację z piastowanego urzędu.

- Popierałem stanowisko prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Z żalem przyjąłem, że dzisiaj to stanowisko zostało wycofane i zastąpione absolutnie fasadowym dokumentem. Dla mnie jest to trudne, ponieważ odpowiadam za sprawy społeczne (...). W związku z tym poinformowałem prezydenta, że nie mogę być dalej twarzą polityki społecznej w mieście i złożyłem rezygnację z tego stanowiska - przekazał w rozmowie z PAP Jacek Wiśnicki.

Reklama

Na tym się jednak nie skończyło, bo w serii wpisów na platformie X (dawniej Twitter) o wiele dosadniej stwierdził, że "nie pisał się na takie rzeczy" i wchodził do polityki, aby coś zmieniać, a niestety zostaje z pewną naiwnością.

- Na nic takiego się nie pisałem i nie będę twarzą takich scen. Wszedłem do polityki, bo wierzyłem, że można w niej działać na innych zasadach, w wierności dla własnych poglądów. Zostaję z tą naiwnością. - napisał Jacek Wiśnicki na platformie X.

Co bardzo ciekawe, postawa byłego wiceprezydenta spotkała się z aprobatą wielu komentujących. Doceniają oni uczciwe podejście polityka, który jest w stanie ustąpić w sytuacji, gdy dzieją się rzeczy sprzeczne z jego przekonaniami.

Afera wokół prohibicji ze względu na "nienawiść do lewactwa"?

Jakby dość w całej tej sytuacji było kuriozów i bardzo nietypowych sytuacji, to dość nietypowymi informacjami zaskoczył Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski. Dziennikarz we wpisie na platformie X przyznał, że podczas badania sprawy sporu wokół prohibicji mieli skontaktować się z ludzie "od samego Donalda Tuska". W rozmowie mieli oni przyznać, że całe to zamieszenie związane prohibicją w Warszawie jest efektem tego, że "Marcin Kierwiński nienawidzi lewactwa".

Co bardzo ciekawe, to właśnie Marcin Kierwiński stwierdził, że jest w kontakcie z Rafałem Trzaskowskim i radnymi Warszawy. Przyznał on także, że "nie jest on zwolennikiem odgórnych zakazów".

- Jestem i w kontakcie z panem prezydentem Rafałem Trzaskowskim, i w kontakcie z radnymi. Myślę, że decyzje, które dziś zapadną na radzie miasta, będą wspólnie ustalone między radnymi a panem prezydentem. (...) Nie jestem zwolennikiem odgórnych zakazów, które mają rozwiązywać rzekomo problem. Raczej jestem zwolennikiem skutecznych programów profilaktycznych i taki program radni razem z prezydentem przedstawią. - stwierdził Marcin Kierwiński podczas briefingu po spotkaniu z wicepremierem i szefem czeskiego MSZ.