W 96. minucie sobotniego meczu z VfB Stuttgart Robert Andrich zdobył wyrównującego gola dla Bayeru Leverkusen (2:2).
To zakrawało na żart, kpinę z rywala, który prowadził już 2:0. Czyżby nowy mistrz Niemiec bawił się z przeciwnikami w kotka i myszkę? Bramki zdobywane w ostatnich sekundach bardzo się piłkarzom Xabiego Alonso spodobały. Odwracali tak losy meczów w tym sezonie z dziesięć razy.
Bayer zapewnił sobie tytuł już 14 kwietnia
To dowód jak są mocni psychicznie. Klub z Leverkusen wycierpiał się w swojej historii tyle, że koniecznie chce zrzucić z siebie etykietkę "Neverkusen" - wiecznego przegranego. Robi to w sposób najbardziej spektakularny z możliwych.
Tydzień wcześniej na Signal Iduna Park w Dortmundzie można było odnieść wrażenie, że ktoś postradał zmysły. 24-letni Chorwat Josip Stanisić zdobył wyrównującą bramkę dla Bayeru Leverkusen w 97. minucie. Poderwała ona na równe nogi trenera, działaczy i rezerwowych. Wszyscy wtargnęli na boisko, by świętować gola właściwie bez większego znaczenia. Pierwszy tytuł mistrza Niemiec Bayer zapewnił sobie już 14 kwietnia. A jednak wciąż nie chce przegrywać.
Trzy dni przed ligowym meczem z Borussią drużyna Xabiego Alonso wydarła remis West Ham United w 89. minucie. Gol Jeremiego Frimponga też nie był Bayerowi niezbędny. W pierwszym spotkaniu obu drużyn w ćwierćfinale Ligi Europy klub z Leverkusen wygrał 2:0. Minimalna porażka w rewanżu nie odebrałaby mu awansu. Ale zabrałaby miano jedynej niepokonanej drużyny w tym sezonie w wielkich ligach Europy.
Kompleks Bayernu jest jak studnia bez dna
Piłkarski świat podziwia cud w Leverkusen. W 163-tysięcznym mieście nikt nie mógł się tego spodziewać. W 2000. roku Bayer stracił tytuł mistrza Niemiec w ostatniej kolejce sezonu, po samobójczym golu Michaela Ballacka - być może najlepszego gracza jaki kiedykolwiek grał w tym klubie. Dwa lata później miał szansę na potrójną koronę. Był liderem Bundesligi, grał w finale Ligi Mistrzów i finale Pucharu Niemiec. W dwa tygodnie zaprzepaścił wszystko. Od 1993 roku nie zdobył trofeum.
Jakie szanse miał teraz? Bliskie zera. Klub ma budżet 250 mln euro, trzykrotnie mniejszy od Bayernu Monachium. Bawarczycy zdobywali tytuł mistrzowski przez ostatnie 11 lat. W wielkich ligach Europy nikt przed nimi nie panował tak długo. Dominację giganta z Monachium miała szansę przerwać Borussia Dortmund w ubiegłym sezonie. Musiała tylko wygrać swój ostatni mecz w Bundeslidze. Nie udźwignęła presji. Kompleks Bayernu wśród jego niemieckich rywali jest jak studnia bez dna. Z jakiej racji miałby go przełamać Bayer Neverkusen?
Kiedy rok temu Bayern Monachium cieszył się z 11 kolejnego tytułu mistrzowskiego, Bayer także świętował. Tyle, że na swoją miarę. Przecież w październiku 2022 roku, kiedy do klubu przybywał Xabi Alonso, drużyna była na przedostatnim miejscu w tabeli Bundesligi. Zaczynała walkę o utrzymanie. Baskijski trener, który wcześniej pracował tylko z młodzieżą Realu Madryt i rezerwami Realu Sociedad San Sebastian, nie miał żadnych osiągnięć w swoim nowym zawodzie. Tymczasem doprowadził drużynę do szóstego miejsca w Bundeslidze, co dało prawo gry w Lidze Europy. Dziś Bayer jest już w półfinale tych rozgrywek.
Trener Bayeru od dzieciństwa przyjaźni się menadżerem Arsenalu
Xabi Alonso to dziwak jak na standardy zawodowego futbolu. Jego ojciec Periko Alonso był piłkarzem i trenerem. Obaj bracia też są związani z tą dyscypliną: jeden jako piłkarz, drugi jako sędzia. On sam tak dalece wątpił w swój piłkarski talent, że do 22. roku życia studiował ekonomię. "Nic by się nie stało, gdybym nie przebił się na boisku" - mówi. Studia musiał przerwać, gdy Liverpool wykupił go z Realu Sociedad. W 2005 roku zdobył gola w szalonym finale Ligi Mistrzów z Milanem, gdzie drużyna z Liverpoolu podniosła się od stanu 0:3 i wygrała po serii rzutów karnych. Alonso wyrównał na 3:3, a potem dzielił z kolegami obłędną radość po genialnych paradach Jerzego Dudka.
2,5 roku później odmówił wyjazdu na mecz Champions League w Mediolanie, bo jego partnerka spodziewała się pierwszego dziecka i zbliżał się termin rozwiązania. Piłka znów nie okazała się najważniejsza. Naraził się trenerowi Liverpoolu, którym był rodak Rafa Benitez. W 2009 roku odszedł do Realu Madryt, gdzie pięć lat później zwyciężył w Lidze Mistrzów po raz drugi. Z reprezentacją Hiszpanii przeżył złoty okres: wygrał dwa Euro (2008 i 2012) oraz mundial w RPA (2010).
Żeby ta piłkarska historia zatoczyła koło - karierę kończył w Bayernie Monachium, gdzie zdobył tytuł mistrza Niemiec w latach 2015, 2016 i 2017. A więc jako piłkarz tworzył bezprecedensową hegemonię Bawarczyków, którą teraz spektakularnie zakończył jako trener.
Od dzieciństwa przyjaźni się z Mikelem Artetą, kiedyś piłkarzem, a dziś trenerem Arsenalu. Obaj zaczynali grać jako dzieciaki na plaży La Concha w San Sebastian. Kiedy w wieku 16 lat Xabi wyjechał do Irlandii uczyć się angielskiego, zakochał się w futbolu gaelickim i ta pasja nie opuściła go do dziś.
Mistrzostwo zdobyte bez porażki
Leverkusen ma swoje pierwsze mistrzostwo. Ale Xabiemu chodzi o coś więcej niż historyczne trofeum. Ma być zdobyte w taki sposób, żeby długo o nim pamiętano. Stąd Bayer bije wszelkie rekordy. Nie przegrał żadnego z 46 meczów tego sezonu, poprawiając osiągnięcie Juventusu Turyn z 2012 roku (43). Jeszcze nikomu, nawet wielkiemu Bayernowi Monachium nie udało się wygrać Bundesligi bez porażki. Najdłużej wytrwał do 29. kolejki, gdy jego trenerem był Pep Guardiola. Bayer już ten wynik poprawił. Wytrwał bez przegranej do 31. meczu. Do końca zostały zaledwie trzy.
Tylko osiem drużyn w Anglii, Włoszech, Hiszpanii, Francji i Niemczech wygrało mistrzostwo bez porażki. W XXI wieku dokonały tego Arsenal i Juventus. Drużyna Arsene'a Wengera stworzyła legendę "Invincibles" z piłkarzami takiej klasy jak Thierry Henry, Dennis Bergkamp, Patrick Vieira, Robert Pires. Gracze Xabiego Alonso dopiero tworzą swoją historię. Leverkusen może wywalczyć potrójną koronę: jest w finale Pucharu Niemiec i półfinale Ligi Europy. Jeśli ją zdobędzie, w jeden sezon osiągnie więcej niż wcześniej przez 120 lat istnienia.
Osiągnięcia Xabiego Alonso zelektryzowały Europę. Po półtora roku pracy w zawodzie trenera dostał propozycję zastąpienia Juergena Kloppa, który odchodzi z Liverpoolu. Bayern Monachium pozbywa się Thomasa Tuchela i też widział Baska w roli następcy. Gdy o tych ofertach zrobiło się głośno, Xabi zorganizował konferencję prasową, by ogłosić, że zostaje w Leverkusen. Fani Realu Madryt zacierają ręce, bo sądzą, że Bask czeka na ofertę z królewskiego klubu, gdy zakończy w nim pracę Włoch Carlo Ancelotti.
Jak długo potrwa sen Leverkusen? Czy przeciętnie zamożny klub oprze się milionowym ofertom za piłkarzy, którzy osiągnęli tak wiele? Utrzymanie się na szczycie jest znacznie bardziej skomplikowane niż osiągnięcie go. Każda sportowa opowieść, nawet najbardziej romantyczna, musi się kiedyś skończyć. Gdy wybija północ Kopciuszek opuszcza wielki bal. Póki co robi na wszystkich ogromne wrażenie.