W piątek komisja śledcza ds. Pegasusa przesłuchuje Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS złożył niepełne przyrzeczenie przed komisją. Jak tłumaczył, komisja nie dysponuje zgodą premiera na zwolnienie go z tajemnic klauzulowanych. W związku z tym Komisja przegłosowała wniosek do Sądu Okręgowego w Warszawie o ukaranie świadka.

Reklama

W związku bezprecedensową sytuacją zapytaliśmy prawnika-konstytucjonalistę prof. Mariusza Bidzińskiego, czy w takich okolicznościach zeznania Jarosława Kaczyńskiego można traktować poważnie?

W mojej ocenie nie. Co więcej, komisja powinna, w tym momencie, w którym odmówił składania przysięgi wstrzymać dalszy bieg, albo po raz kolejny zażądać o złożenie przysięgi w pełnym zakresie, ponieważ świadek nie ma prawa wedle własnej interpretacji, dokonywać sobie oceny, co będzie przysięgał a czego nie. Albo składa się przysięgę, albo de facto unika się jej i wskazuje, że prawdopodobnie nie będzie się mówiło całej prawdy, albo będzie się pomijało istotne kwestie - stwierdził w rozmowie z Dziennik.pl prof. Bidziński.

I dodał, że świadka, który odmawia składania przysięgi, można zgłosić do sądu o ukaranie grzywną. Poza tym Kaczyńskiemu nic nie grozi. Wszystko, co przed komisją powiedział, będzie stanowiło jedynie jego swobodną wypowiedź i nie będzie można wyciągnąć konsekwencji prawnych, że skłamał, bo przecież nie oświadczył, że będzie mówił prawdę - podkreślił.

Rozmawiała Aneta Malinowska