Skazanie go przez sąd ogromnie mnie zatem wzburzyło, zwłaszcza że sędzia sformułował opinię, iż oskarżony „zniżył się do czynów korupcyjnych” – nie znoszę moralizującej literatury w wykonaniu sędziów. Jednak trzeba przyznać, że ten sam sędzia nakreślił Piniorowi właściwy kierunek obrony. Bo Pinior przyjął niewłaściwy: CBA jest pisowska, prokuratura jest Ziobry, dowody są przeinaczone, a oskarżony wspaniały. Warto posłuchać sędziego Marka Górnego. Dowody oskarżenia trzeba obalać, a nie wyszydzać.
Trzeba wskazywać, gdzie i kiedy nagrania z podsłuchu nie mówią nam prawdy, a nie ogólnie mówić, że są „sfabrykowane”. Te 40 tys. zł, które wpłynęły na konto, były według obrony pożyczką – to trzeba podążyć tym tropem i pokazać, jak i kiedy (i z jakich spodziewanych funduszy) miały zostać spłacone. Czterdzieści tysięcy to nie jest ogromna suma, trudno pomyśleć, że dla takich pieniędzy człowiek utopi w błocie swoją gwiazdę szeryfa – jednak ten argument w świetle procedur prawnych nie brzmi tak dobrze, jak użyty retorycznie.